Czy zakazać nocnej sprzedaży alkoholu? Radni proszą o opinię

Inicjatywa, która trafiła na biurko przewodniczącego Rady Miejskiej w Policach za sprawą radnych z klubu Koalicji Obywatelskiej, zakłada wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych w godzinach od 23:00 do 6:00. Radni KO sami przygotowali projekt uchwały wprowadzającej takie ograniczenie na terenie gminy, ale przed jego procedowaniem zawnioskowali o zebranie opinii od jednostek pomocniczych, czyli rad osiedlowych i sołeckich. Wniosek ten, w formie uchwały, został dziś przyjęty.

Konsultacje z jednostkami pomocniczymi mają kluczowe znaczenie, ponieważ to rady osiedli i sołectwa najlepiej znają lokalne problemy związane z zakłócaniem porządku publicznego. Ich opinia, choć niewiążąca, jest niezbędnym elementem procesu legislacyjnego i ma pomóc Radzie Miejskiej w podjęciu świadomej decyzji.

Wnioskodawcy niezmiennie podkreślają, że głównym celem inicjatywy jest zwiększenie bezpieczeństwa i poprawa jakości życia mieszkańców. Już wiadomo, że sami mieszkańcy są w kwestii takiego ograniczania podzieleni. A i w samej radzie, co już widać, też nie ma jednomyślności.

Po zebraniu opinii od jednostek pomocniczych (te na jej wyrażenie mają 30 dni) projekt uchwały w sprawie ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu trafi pod obrady Rady Miejskiej. Wówczas radni zdecydują, czy Police dołączą do miast, które już takie ograniczenia wprowadziły.

4 Thoughts to “Czy zakazać nocnej sprzedaży alkoholu? Radni proszą o opinię”

  1. Anonim

    Czy kiedy wydawano zgodę na te sklepy, pomijam stacje benzynowe, to pytano jednostki pomocnicze gminy?

  2. Anonim

    Ankieta intenetowa w której wzięło udział około 350 osób to żaden wyznacznik opini społeczności. Pomijając już całkowicie fakt że każdy sobie może taką ankietę dowolnie manipulować.

    1. Anonim

      Prohibicja, czyli zakaz sprzedaży lub spożywania alkoholu, często przedstawiana jest jako sposób na walkę z uzależnieniami i przemocą. W teorii brzmi to dobrze, mniej alkoholu, mniej problemów. W praktyce jednak historia i doświadczenie wielu krajów pokazują, że takie rozwiązanie nie działa, a wręcz może pogorszyć sytuację społeczną.
      Po pierwsze, prohibicja nie eliminuje picia, tylko spycha je do podziemia. Kto będzie chciał się napić, i tak znajdzie sposób. Zaczynają się wtedy kwitnące interesy „na czarno”, nielegalna produkcja i sprzedaż alkoholu, często niebezpiecznego dla zdrowia. Państwo traci kontrolę, a ludzie piją cokolwiek, byle się napić, nawet trujące substancje.
      Po drugie, takie zakazy nie rozwiązują problemów, które powoduje alkoholizm. Przemoc domowa, bieda, bezradność, to nie znika tylko dlatego, że znikną sklepy z piwem. Wręcz przeciwnie: osoby uzależnione będą szukały alkoholu jeszcze bardziej desperacko, a ich bliscy będą cierpieć jeszcze bardziej.
      Wyobraźmy sobie kobiety, które mają pijących mężów, jeśli zabraknie legalnego alkoholu, tacy mężczyźni mogą stawać się jeszcze bardziej agresywni, gdy nie mogą „zdobyć” tego, czego chcą. Wtedy to właśnie rodziny, a nie system, ponoszą najcięższe skutki.
      Po trzecie, prohibicja nie uczy odpowiedzialności, tylko karze wszystkich, również tych, którzy potrafią pić z umiarem. Zamiast wychowywać do rozsądku i kultury picia, państwo wysyła sygnał: „nie ufamy wam, więc wam zabronimy”. A zakazy zwykle budzą bunt i hipokryzję, nie refleksję.
      Historia pokazuje, że tam, gdzie wprowadzono prohibicję (np. w USA w latach 20.), przestępczość wzrosła, a społeczeństwo się nie poprawiło. Zamiast trzeźwości – pojawiły się mafie, korupcja i jeszcze większy problem z uzależnieniami.

Możesz komentować anonimowo, wpisać dane ręcznie lub użyć swojego konta w mediach społecznościowych.