Police nie przestają szyć dla zwierząt. Najpierw wolontariusze robili do dla tych w Australii, bo cierpiały w niszczących ten kraj pożarach. Tam już ich pomoc dotarła. Ta inicjatywa jednak warta jest kontynuacji.
Teraz pomoc od polickich wolontariuszy dostaną polskie zwierzęta.
– W tej chwili szyjemy dla zwierząt w Polsce – mówi Karolina Skweres, wolontariuszka i jedna z inicjatorek akcji „Police szyją dla Australii”. – To dla schronisk, fundacji, które zajmują się m.in. jeżami, nietoperzami.
Do tej formy pomocy zwierzętom cały czas mogą dołączać inne osoby. Każdy może coś zrobić: uszyć lub wyprać, wyprasować, zapakować… Albo wspomóc sprzętem czy materiałem.
– Wiele osób pomaga – przyznaje Ewa Kucharska, jedna z wolontariuszek, związana z akcją od samego początku. – Angażują się osoby indywidualne, szkoły i różne grupy osób. Dostarczano nam materiał, żeby było z czego szyć to, co potrzebne dla zwierząt poszkodowanych w wypadkach, będących po różnego rodzaju zabiegach czy operacjach.
Żeby pomóc w szyciu, nie trzeba być krawcową czy krawcem.
– Nigdy nie szyłem – mówi Mariusz Lisiecki, wolontariusz od początku związany z akcją. – Przyniosłem tutaj maszynę i usłyszałem, że mam szyć. To zacząłem. Szybko się nauczyłem. Tutaj każdy przychodzi z tym, co ma i co może się przydać. Np. ktoś przyniósł nożyce. Ale można po prostu przyjść popracować z nami.
Wspólne, kolejne szycie odbyło się w niedzielę (9 lutego) w świetlicy Rady Osiedla nr 2 przy ul. Konopnickiej w Policach. Szyjących odwiedził burmistrz Władysław Diakun. Gmina także wspiera tę inicjatywę.