Pomimo interwencji radnych i obietnic władz gminy na ptasiej polanie wciąż królują chwasty. A burmistrz nadal rozważa, czy odtworzyć to, co zostało zniszczone.
Ptasia polana to jeden z dwóch punktów końcowych ścieżki ekologicznej, otwieranej z wielką pompą, a potem pozostawionej w zapomnieniu. Kiedyś były tu stoły i ławy, miejsca na grilla, teraz są tylko chaszcze.
O ptasią polanę upomniał się w maju tego roku radny gminy Police – Marcin Michalak. Pisaliśmy o tym w lipcu.
– Do niedawna było to miejsce częstych wycieczek dzieci z pobliskich przedszkoli i szkół – zwracał uwagę radny. – Do niewątpliwych atrakcji należała także możliwość rozpalenia ogniska. Obecnie polana jest w znacznym stopniu zarośnięta, leżą śmieci i panuje duży bałagan. Wyposażenie polany, tj. ławeczki i miejsce do palenia ogniska zostały całkowicie zdewastowane.
Radny 18 maja dostał odpowiedź, gmina miała się sprawą zająć. Sprawdziliśmy – jeżeli nawet rzeczywiście się zajęła, to efektów nie ma żadnych. Ptasia polana wygląda tak, jak wyglądała (popatrzcie na zdjęcie).