Przewodniczący Rady Miejskiej w Policach: „nie mam w zwyczaju udzielania głosu osobom spoza rady”. Rodzice: „nie ma tak, że pan ma mikrofon i pan ma siłę”.
Rodzice z polickiego Pilchowa przybyli na wtorkową sesję, żeby się upomnieć o szkołę swoich dzieci. Zdesperowani przedstawili swój problem na zwołanej spontanicznie konferencji prasowej.
Rodzice czekali ze swoim wystąpieniem niemal do końca sesji. W punkcie „wolne wnioski”, o udzielenie im głosu poprosił radny Mariusz Różycki (PiS).
– Mam prośbę do pana przewodniczącego, żeby rodzice ze szkoły w Pilchowie mogli zabrać głos w sprawach, które ich bardzo interesują: świetlicy szkolnej i powstania u nich klas 1-8 – mówił radny.
Prośby tej przewodniczący nie spełnił.
– Nie mam w zwyczaju, podczas obrad sesji, udzielania głosu osobom spoza rady i wywołanym w celu wyjaśnienia tematów ważnych – odpowiedział przewodniczący Rady Miejskiej Witold Król (Gryf XXI). – Otrzymałem od państwa materiały, bardzo dziękuję za nie. Otrzymałem też pisma, na które odpowiadam, i urząd odpowiada. Chciałem podziękować państwu za zainteresowanie i wkład pracy w sprawy szkoły. Te wszystkie działania są dla nas bardzo ważne i niezwykle je sobie cenimy.
Przewodniczący rozwijał temat, choć nie wszyscy radni mieli szansę się z nim zapoznać. Mówił o potrzebie analizy finansowej i demograficznej. I planach spotkania się z rodzicami w szkole.
– Bardzo przepraszam, myślę, że na tych spotkaniach wyjaśnimy sobie jaka będzie decyzja, bo jej jeszcze nie ma – dodawał. – Zrozumcie państwo, którzy oglądają i słuchają, że to jest dopiero trzeci tydzień funkcjonowania nowej oświaty na terenie gminy (po reformie – red.). Ciągle zbieramy doświadczenia.
Rodzice wciąż prosili o głos.
– Ale dlaczego nie możemy zabrać głosu, my tak licznie przybyliśmy – protestowali rodzice. – Dwa lata rozumiemy i nie przynosi to żadnego efektu. Proszę nam umożliwić wypowiedzenie się w tej kwestii. Nie ma tak, że pan ma mikrofon i pan ma siłę.
– Takim miejscem, do którego wszystkich interesantów w sprawie oświaty odsyłam, jest komisja oświaty – odpowiadał Witold Król. – Na komisji oświaty państwo byliście, dziękuję bardzo.
Rodzice tłumaczyli, że zależy im na tym, aby sprawę przedstawić wszystkim radnym, bo właśnie na komisji oświaty się dowiedzieli, że do radnych nie trafiają żadne dokumenty w tej sprawie. Chociaż urzędnicy mają je od dawna.
Żaden radny nie zaprotestował wobec decyzji przewodniczącego rady. Chociaż rodzice wręcz apelowali, żeby znalazł się wśród nich choć jeden lider, który upomni się o ich prawo do przedstawienia tematu. Odzewu się nie doczekali. Bezpośrednio po sesji zaprosili więc dziennikarzy do swojej szkoły w Pilchowie. Postanowili przekazać swoje stanowisko i argumenty za pośrednictwem mediów.
– Od dwóch lat staramy się o budowę świetlicy, w budynku drugim szkoły, na poddaszu – mówiła Anna Wielebińska-Kujawa, przewodnicząca rady rodziców szkoły w Pilchowie. – Zrobiliśmy własnym sumptem, ze składek rodziców, cały projekt, ze wszystkimi uzgodnieniami, szkoła otrzymała pozwolenie na budowę. Jesteśmy, brzydko mówiąc, zbywani. Przynajmniej od roku. Już rok temu były zapewnienia: „tak będziecie mieli świetlicę”. I świetlicy nie ma. W tym czasie weszła reforma oświaty i system 8-klasowy. I powstał problem, co zrobić z klasą 7 i 8. Stwierdzono, że najlepiej ją przerzucić do Tanowa. W tej chwili nasza szkoła jest 1-6. W związku z tym złożyliśmy wnioski o usamodzielnienie naszej szkoły, czyli oderwanie jej od szkoły w Tanowie. A tym samym doprowadzenie do tego, aby w przyszłym roku szkolnym mogła tu edukację rozpocząć 7 klasa, czyli obecna 6. Jeżeli w tym roku się tego nie zrobi, to tak naprawdę większego sensu to nie będzie miało, nie będzie kontynuacji. I to jest to, o czym dzisiaj na sesji chcieliśmy porozmawiać.
Zdaniem rodziców, pozostawienie szkoły w Pilchowie jako filii, z klasami 1-6 lub (co ich zdaniem jest prawdopodobne) klasami 1-4, doprowadzi w ogóle do likwidacji placówki. Bo rodzice nie będą chcieli oddawać dzieci do pierwszej klasy z nastawieniem, że będą je musieli przenosić do innej placówki, aby tam dokończyły edukację na poziomie podstawowym. Zwracają przy tym uwagę na potencjał placówki w Pilchowie – głównie kadrę pedagogiczną, która ma wymierne, bardzo dobre wyniki w nauczaniu – oceniane w testach kompetencji (dopóki były prowadzone). A także na duże zaangażowanie rodziców w rozwój szkoły.
Rodzice dodają, że dla postulowanych przez nich zmian mają zielone światło z ministerstwa, od wojewody i od kuratora oświaty. Formalności związane z ewentualnym przekształceniem placówki zajmą jednak kilka miesięcy. Tymczasem przepisy nakazują dopięcie tych spraw najpóźniej do lutego, jeśli zmiany miałyby obowiązywać od początku przyszłego roku szkolnego.