Zbyt niskie pensje wykwalifikowanych urzędników to dziś większy problem niż dziury w drogach – uważa starosta policki. Ale podwyżek nie obiecuje, przynajmniej na razie.
Pracownicy starostwa na zbyt niskie pensje skarżą się od dawna. Latem podjęli akcję protestacyjną. Ale zadowalających ich decyzji nie wywalczyli.
Na grudniowej sesji o pracowników wydziału architektury upomniała się radna Aneta Rejczyk-Matysiak („Lokalni”, na zdjęciu z lewej).
– Mają doświadczenie, mają wykształcenie kierunkowe – tłumaczyła. – Architektura i budownictwo to nie jest dział, w którym każdy mógłby pracować. Pracowników jest w nim za mało. Mają za dużo pracy, ale wykonują ją należycie. Podwyższenie wynagrodzeń byłoby nie tylko dla nich, ale też po to, żeby było możliwe zatrudnienie dodatkowych osób. Teraz konkursy często zostają bez odzewu. Proponowane wynagrodzenia powodują, że nie ma chętnych. Bo pracy jest bardzo dużo, jest to praca odpowiedzialna i musi być wykonana na czas. Czy starosta myślał, jak można tę sprawę rozwiązać? Bo szkoda byłoby stracić takich pracowników.
– Mamy problem i musimy szukać rozwiązań – odpowiedział starosta Andrzej Bednarek. – W budżecie nie ma zapisów, które pozwoliłyby powiedzieć, że regulacje będą. Ale będziemy robić starania wewnętrzne. Mamy rozwiązania doraźne, które chcemy wdrożyć w styczniu. Będziemy też robić wszystko, aby w tym zawsze za ciasnym budżecie znaleźć środki. Bo słyszymy, co się dzieje. Sami zauważamy pojedyncze odejścia, chociażby z geodezji, przejścia pracowników z jednego urzędu do drugiego. Za pieniądzem, za niczym innym. To jest na pewno dziś priorytetową sprawą i nie wiem, czy nie ważniejszą, niż przysłowiowe dziury w drogach. Po prostu zwyczajnie być może niedługo nie będzie komu pracować.