Według władz gminy zagrożenie podczas dzisiejszego (30 marca) usuwania bomby było większe niż w grudniu, kiedy ewakuacja objęła znaczną część Polic.
Niewybuch został znaleziony w środę (27 marca) w pobliżu remontowanego wiaduktu na ul. Kuźnickiej – 12 metrów od gazociągu. Była to 200-kilogramowa bomba lotnicza. Saperzy ocenili, że jej promień rażenia to 1200 metrów. W strefie zagrożenia znajdują się m.in. polickie Azoty i spółka Kemipol.
– Sytuację oceniam jako groźniejszą od tej z 9 grudnia (wtedy wywożono bombę znalezioną blisko centrum Polic, a zagrożony był m.in. szpital – red.) – mówi burmistrz Władysław Diakun. – Niebezpieczeństwo stwarzał sam niewybuch, ale też lokalizacja: obok rurociągu gazowego, w pobliżu amoniak w zakładach chemicznych i zgromadzone tam chemikalia. Tym razem mieszkańcy miasta nie byli bezpośrednio zagrożeni. Ale w niebezpiecznej strefie byli pracownicy zakładów chemicznych i firmy Kemipol.
– Akcja była trudna ze względu na duże zagrożenie – mówi st. kpt. Piotr Maciejczyk, zastępca komendanta powiatowego straży pożarnej. – Zorganizowaliśmy trzy punkty koncentracji naszych sił. Dwa na południe od zagrożenia, w jednostce ratowniczo-gaśniczej i w siedzibie SPPK, trzeci na północy, na terenie Zakładów Chemicznych, poza strefą 1200 metrów. To były duże siły: 35 zastępów straży pożarnej, 120 strażaków.
W akcji uczestniczyły jednostki zawodowe i ochotnicze, również z terenu województwa. W gotowości był też zespół ratowników chemicznych z polickich Azotów oraz grupa remontowa.
Wszystko skończyło się dobrze. O godz. 10:48 bomba opuściła teren gminy Police.
Na zdjęciu: burmistrz Władysław Diakun pokazuje odłamki bomby wywiezionej z Polic 9 grudnia 2018 r. i zdetonowanej na drawskim poligonie.