Zamknięci w najlepszym okresie. Straty nie do odrobienia

Są branże, które właśnie w pierwszych wiosennych tygodniach zarabiały najwięcej. Niektórym przedsiębiorcom ten czas pozwalał się zabezpieczyć na okres roku, w którym obroty bywają mniejsze.

To chociażby szeroko pojęta tzw. branża beauty: salony fryzjerskie, kosmetyczne, odnowy biologicznej, fitnessy, siłownie… Niektóre zostały zamknięte rządowym nakazem. Są takie, które jeszcze walczą, ale i tak mocno cierpią.

– Nie wiemy nawet jak długo to potrwa – mówi właściciel firmy, która musiała przerwać działalność. – Wygląda na to, że dłużej niż dwa tygodnie. To bardzo trudna sytuacja. Bo w tych pierwszych dniach marca, kiedy jeszcze pracowałem, nie zdążyłem uzbierać na pokrycie pełnych kosztów. A to miesiąc, który dla mnie zawsze był bardzo dobry, pozwalał nawet zbudować rezerwę finansową na trudniejsze miesiące letnie. Jak ta przerwa potrwa dłużej, to nie jestem pewny, czy przetrwam.

Niektórzy z tych przedsiębiorców nawet nie mogą liczyć na bezpośrednią pomoc samorządu, bo wynajmują lokale np. od osób prywatnych – innych przedsiębiorców, którzy teraz też znaleźli się w trudnej sytuacji. A o obiecanej pomocy ze strony państwa mówią to samo: „to odsunięcie płatności w czasie, które nas nie ratuje”.

– Teoretycznie nie musiałam teraz zawieszać działalności – mówi mieszkająca w Policach fryzjerka, która swoją działalność prowadzi w Szczecinie. – Ale zrobiłam to z troski o zdrowie swoje i moich klientek. Do Szczecina dojeżdżać muszę autobusem, nie mam samochodu. To teraz raczej nie jest wskazane. Po drugie, i tak nie miałabym teraz pracy. Panie też wolą zostać w domu, unikają kontaktu. Naprawdę bardzo sporadycznie dzwoni ktoś, kto chce się umówić na usługę. Miałam chyba dwa takie przypadki. Czyli teraz nie zarabiam wcale. Nie uzbieram ani na czynsz, ani na inne opłaty, takie jak ZUS. Odroczenie ich mnie nie ratuje, bo przecież jak już sytuacja się unormuje, to klientki nie zaczną do mnie przychodzić częściej, niż potrzebują. Nie odłożę na podwójne opłaty. Jeszcze przed tą całą sytuacją zainwestowałam w towar potrzebny do pracy. Zrobiłam większy zapas, bo zbliżał się czas, w którym pracy mam zwykle dużo… Wszystko leży, a ja zostałam praktycznie bez pieniędzy…

Przestoje oczywiście dotyczą też branży gastronomicznej (ta się ratuje wydawaniem potraw na wynos i dowożeniem ich do klientów) i wielu innych… A kłopoty przedsiębiorców to także problemy pracowników, którzy teraz też nie mogą być pewni swojej przyszłości. I także tych, którzy dopiero wejdą w dorosłość – nawet jeśli firmy tylko przestaną tworzyć nowe miejsca pracy.

Możesz komentować anonimowo, wpisać dane ręcznie lub użyć swojego konta w mediach społecznościowych.