W niedzielę (20 czerwca) w Trzeszczynie bawili się nie tylko mieszkańcy tego sołectwa. Zabawie nie przeszkodził ani upał, ani przelotny deszcz. Do ochłody był zraszacz, była woda do picia, były soki i napoje. Można było się też schronić w bardziej zacienionych miejscach. Uczestnicy festynu wspierali małą Ingę z Przęsocina – wszak był to „Dzień Dziecka z Ingą”.
Imprezę Rada Sołecka zorganizowała z okazji Dnia Dziecka. Wprawdzie już kilka tygodni po tym święcie, ale taka jest tradycja Trzeszczyna. Choć rok temu nie można jej było dotrzymać.
– W ubiegłym roku z powodu pandemii takiej imprezy nie mogliśmy zorganizować – mówi Mirosława Stępień, sołtys Trzeszczyna. – Na nasz festyn z okazji Dnia Dziecka zwykle zapraszamy później, żeby jak najwięcej mieszkańców wzięło w nim udział, żeby nie musieli wybierać między wieloma imprezami organizowanymi z tej okazji w różnych miejscach. Nasze spotkanie ma formę festynu rodzinnego. Jest okazją do integracji mieszkańców. Ale też chętnie gościmy osoby spoza sołectwa.
Do pomocy przy organizacji włączają się też sami mieszkańcy.
– Przygotowali na dzisiaj 20 różnych ciast – podkreśla sołtys.
Na imprezie oczywiście dominowały atrakcje dla dzieci: malowanie twarzy, dmuchane zamki i zjeżdżalnie, animacje, wozy strażackie, wata cukrowa, popcorn… Ale i dorośli mieli co robić. Niektórych na pewno zainteresowały motocykle, dla innych atrakcją mogła być zorganizowana tego dnia wyjątkowa Gala Ruchu (choć upał powstrzymał wielu przed aktywnością fizyczną).
– Będziemy ćwiczyć spokojnie – zapewniała przed rozpoczęciem współorganizatorka Gali Ruchu Dorota Zagórska-Maryś.– Bierzemy pod uwagę dzisiejszy upał.
Rzeczywiście, ćwiczenia nie były intensywne – było spokojne tempo i proste taneczne kroki. Każdy uczestnik w dowolnym momencie mógł przerwać tę zabawę lub do niej dołączyć. Na udział w samych ćwiczeniach zdecydowało się jednak niewiele osób.
Przygotowano sporo pyszności, m.in. wspomniane już ciasta, ciasteczka czy potrawy z grilla.
– Wychowałem się tutaj, ale teraz mieszkam w Policach – mówi pan Tomasz, który na festynie był m.in. z córeczkami: Klementyną i Marceliną. – W Trzeszczynie jestem praktycznie codziennie, bo tu mieszkają moi rodzice. Uczestniczę też w tego rodzaju imprezach. Są dobrą okazją do spotkania się z sąsiadami, znajomymi. Na co dzień nie ma czasu na towarzyskie spotkania, a taki festyn jest do tego dobrą okazją.
Imprezy nie przerwał przelotny deszcz. Uczestnicy tylko na chwilę się schronili.