Ponad 150 strażaków ćwiczy w Policach działania w razie różnych katastrof. M.in. postępowanie na wypadek rozszczelnienia zbiorników z amoniakiem. W Policach nawet nie chcemy sobie takiego zdarzenia wyobrażać. Strażacy jednak uspokajają: „ćwiczymy też zdarzenia niemożliwe…”
Ćwiczenia na terenie Zakładów Chemicznych w Policach trwają już od czwartkowego rana. Nieprzerwanie, aż do jutra. Scenariusz jak z filmu katastroficznego: orkan, brak zasilania, rozszczelnienie instalacji z amoniakiem, uszkodzenie pojemników z substancjami radioaktywnymi, uwięzieni na wysokościach ludzie…. Potrzeba wiele wyspecjalizowanych ekip ratowniczych i profesjonalnego sprzętu.
Ale te ćwiczenia skłaniają do pytania: czy takie katastrofa jest realna. Czy w Policach może dojść do rozszczelnienia zbiorników z amoniakiem, jak wtedy zapobiec tragedii?
– Za chwilę dojadą na miejsce grupy specjalistyczne ratownictwa chemicznego, które z pomocą sprzętu rozpoznają stężenie tego amoniaku, ustalą odpowiedni poziom ochrony dla ratowników i rozstawią kurtyny wodne, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się amoniaku i chmury amoniakowej na Police i okolice – relacjonuje przebieg ćwiczenia przy tym udawanym zdarzeniu Tomasz Kubiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie. – Przystąpią do usuwania awarii.
Ale strażak od razu uspokaja.
– Właściwie nie ma możliwości, żeby zdarzyło się to, co my tu ćwiczymy – mówi. – Ale ćwiczyć trzeba rzeczy niestworzone, bo nigdy nie wiadomo.
Strażacy także zapewniali, że prawdziwy „blackout”z roku 2008 wskazał, co trzeba poprawić, żeby amoniak z zakładów nie stwarzał zagrożenia. Środki bezpieczeństwa zostały wzmocnione.
„blackout” w Policach przy dwóch zakładach energetycznych na terenie ZCh to brzmi jak czarny dowcip a miał miejsce, tak więc nie ma rzeczy niemożliwych. W najgorszym scenariuszu Zalew Szczeciński będzie ostatecznie prawdziwie Szczeciński