Majówka. Wielu z nas wyjmie pierwszy raz w tym roku rower z piwnicy czy garażu. Jeśli pogoda dopisze, pojedziemy na krótszą lub dłuższą wycieczkę. Co robić, aby była to wyłącznie przyjemność? Aby te pierwsze jazdy nie skończyły się bólem przemęczonych mięśni albo – co gorsza – jakąś kontuzją?
– Trzeba jeździć. Ale jeździć ostrożnie, z rozwagą. I na początku na pewno spokojnie. Po kolarsku się na to mówi „z nóżki na nóżkę”. Jeździć nie męcząc się, delikatnie, na łatwych odcinkach – mówi Przemysław Chabasiński, instruktor cyklingu, kolarz, współzałożyciel Fundacji „Aktywne Police”. – Police akurat mają sporo ścieżek rowerowych. I od nich trzeba zacząć. Najpierw zrobić sobie dwa kilometry, później pięć, później troszeczkę więcej. Trzeba też pamiętać, że jak się jedzie w jedną stronę, to trzeba zachować siłę, żeby pojechać w drugą.
W Policach i w okolicy oprócz ścieżek rowerowych można też znaleźć trochę trudniejsze trasy. Szlaki w Puszczy Wkrzańskiej są przepiękne. Nie były wprawdzie wytyczane dla rowerzystów, ale większość można pokonać rowerem. I nie trzeba być specjalistą od kolarstwa górskiego.
– Jeździć po górkach można zawsze – mówi Przemysław Chabasiński. – Oczywiście jeśli myślimy o jeździe sportowej, to już wymaga treningu i wprawy. Ale jeżeli chodzi o turystykę rowerową, to zawsze to można zrobić. Jeśli górka ma stromy podjazd, wtedy trzeba podejść. Jeśli jest ostry zjazd, zawodowiec zjedzie, a amator, turysta zejdzie prowadząc rower, żeby sobie nie zrobić krzywdy.
Jeżeli ktoś chce zagrać w piłkę czy w tenisa, powinien wcześniej się rozgrzać. W pewnym wieku to już nawet konieczność, bo wyjście na boisko bez rozgrzewki to prawie gwarancja kontuzji. Ale z jazdą na rowerze jest inaczej.
– Rozgrzewka przed jazdą na rowerze nie zaszkodzi, ale konieczna nie jest – mówi Przemysław Chabasiński. – Samo rozpoczęcie jazdy jest już formą rozgrzewki. Jazda na rowerze, obok pływania, jest aktywnością najbardziej bezpieczną dla ludzkiego organizmu, jeśli chodzi o układ kostny, o mięśnie. Oczywiście jeśli ktoś wsiada i od razu chce jechać 30 km/h, to wiadomo, że sobie zrobi krzywdę. Ale jeśli się zaczyna spokojnie, to nie trzeba się na takie wycieczki jakoś bardzo mocno szykować.
Aby jeździć na rowerze, nie trzeba być wybitnym sportowcem. Nie trzeba być w ogóle sportowcem. Natomiast ogólna sprawność na pewno się przyda.
– Jeździłem po naszych lasach i zauważyłem miłe zjawisko: rodzice jeżdżą ze swoimi dziećmi – mówi Przemysław Chabasiński. – Jest tylko jeden minus: często ani rodzice, ani dzieci nie mają kasków. A kask należy mieć. Po to, żeby na rowerze nie zrobić sobie krzywdy. I to bez względu na poziom zaawansowania. A nawet: im ktoś mniej zaawansowany, tym bezpieczniej powinien jeździć. Uważać na siebie, na innych.
Oprócz kasku przyda się też inny sprzęt. Na przykład specjalne rękawiczki. Ale one już nie są tak potrzebne jak kask.
– Tu są dwie szkoły – mówi Przemysław Chabasiński. – Część kolarzy jeździ w rękawiczkach, część nie. Nie są one niezbędne, w przeciwieństwie do kasku. Ale jeśli już decydujemy się na rękawiczki, to niech one będą dobrej jakości, żeby spełniały swoją rolę. Warto też zawsze mieć przy sobie telefon komórkowy na wypadek jakichś kłopotów. Trzeba mieć coś do picia, jakąś butelkę wody. I jeszcze coś: bądźmy widoczni. Rower lubi kolor. Zakładajmy jaskrawe ubrania. Po to, żeby inni nas widzieli z daleka.
Trasy naszych rowerowych wypadów mogą mieć różną długość. Nie ma dystansu, o którym można powiedzieć, że amator brać się za niego nie powinien. Ważne, aby do wielokilometrowych wypraw dochodzić stopniowo. Czyli najpierw kawałek po Policach, później do pomnika w Trzeszczynie, później do Tanowa czy Bartoszewa…
Jeśli ktoś chciałby pojeździć trochę bardziej ambitnie, czy nawet się pościgać, to w Policach też jest to możliwe. Ale za to już nie powinniśmy brać się bez fachowego wsparcia.
– Kolarstwo sportowe to nie jest coś, czego się można samemu nauczyć z Internetu – mówi Przemysław Chabasiński. – To jest już duży wysiłek. Należy to robić pod okiem kogoś doświadczonego. Ludzie często się biorą za takie trudne aktywności dobrze po trzydziestce, kiedy dzieci już odchowane i mają trochę więcej wolnego czasu. I próbują ścigania się w maratonach MTB na trasach dla profesjonalistów albo w triatlonie. A później potrzebują pomocy ortopedy czy kardiologa…
Ofertę dla tych bardziej ambitnych rowerzystów chce zaproponować fundacja „Aktywne Police”. Na początek dla dzieci w wieku 10-15 lat. W maju jest zaplanowanych pięć otwartych treningów. Można się na nie zapisać na stronie Fundacji na Facebooku.
– Chodzi o to, żeby troszkę pomóc młodym ludziom rozpocząć przygodę z rowerem – mówi Przemysław Chabasiński. – Niech to będzie nawet kilkoro dzieci. Ale to będą treningi pod kątem jazdy o charakterze sportowym. Może uda się tutaj wychować następców Andrzeja Mąkowskiego czy innych sławnych kolarzy? Mamy też jednak kilka pomysłów dla amatorów. W sierpniu chcemy zorganizować wyścig kolarski, gdzie będzie wiele kategorii, i amatorskich, i profesjonalnych. Oprócz tego będziemy na pewno rozwijać turystykę rowerową.
Pamiętaj! Informacje zawarte na tym portalu nie mogą zastąpić kontaktu z lekarzem!