Strażacy teraz niemal codziennie wyjeżdżają do pożarów… traw. To celowe podpalenia. Najczęściej nieużytków.
Ostatni taki pożar policcy strażacy gasili wczoraj – w Bartoszewie. Ale tego rodzaju zdarzenia powtarzają się teraz regularnie, w różnych częściach gminy i powiatu.
Szczyt sezonu na wypalanie traw przypada mniej więcej na marzec – kwiecień. Strażacy przyznają, że wywołanie takiego pożaru nie jest trudne. Po zimie trawa jest sucha, już dość wysoka, po prostu łatwa do podpalenia.
– W całym kraju około jednej trzeciej wszystkich pożarów, to właśnie te związane z wypalaniem traw – mówi st. kpt Piotr Maciejczyk, zastępca komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Policach.
Wbrew pozorom, to bardzo niebezpieczne pożary.
– Niejednokrotnie w pobliżu tych płonących traw są budynki mieszkalne, gospodarcze, parkują samochody – wymienia st. kpt Piotr Maciejczyk. – Zdarzało się, że ogień zajmował też pobliski budynek. Jest to więc zagrożenie dla zdrowia i mienia ludzkiego. W płonących trawach giną również zwierzęta. To prowadzi do degradacji środowiska.
Kiedyś podpalano trawy, bo błędnie uważano, że to użyźnia glebę. Ale dziś trudno podejrzewać jakąkolwiek sensowną motywację dla tego rodzaju działań. Strażacy przyznają, że do pożarów dochodzi najczęściej na nieużytkach.
Sprawcy podpaleń nie powinni czuć się bezkarni. Mogą odpowiadać za stworzenie zagrożenia dla zdrowia i mienia człowieka oraz za degradację środowiska. I zapłacić wysoką grzywnę lub nawet trafić do więzienia.