Tegoroczne podwyżki cen wody i ścieków w Policach to dopiero początek. Będzie jeszcze drożej. Gmina próbuje te informacje ukrywać, ale policki Zakład Wodociągów i Kanalizacji przyznaje wprost: to mieszkańcy zapłacą za jego inwestycje. Również za te nieopłacalne.
„W Policach część przychodu z opłat za wodę i ścieki zostanie przeznaczona na odtwarzanie majątku i nowe inwestycje, związane z infrastrukturą wodociągową i kanalizacyjną” – czytamy w nadesłanym z magistratu wyjaśnieniu do artykułu „Dlaczego drożeje woda”. Ano właśnie.
ZWiK tłumaczy rzecz prosto: do tej pory inwestycje prowadziła gmina, więc ich koszty nie były wliczane w taryfę. Po przekształceniu zakładu budżetowego w spółkę już będą wliczane. Dlatego „należy wprowadzać stopniowo wzrost cen taryfowych na usługi świadczone przez ZWiK Police” (cytat ze strony ZWiK).
Jeszcze prościej: do tej pory za budowę gminnej sieci wodociągowej płacili wszyscy mieszkańcy, solidarnie. Teraz będą za nią płacić przede wszystkim ci podłączeni do kanalizacji. Czyli tylko część klientów ZWiK.
A spółka plany ma ambitne. Do 2021 roku chce wybudować sieci za 44 mln zł – sam dodatkowy podatek od nieruchomości będzie nas kosztował prawie milion rocznie.
I nie będą to inwestycje uzasadnione ekonomicznie. Wręcz przeciwnie. Będą to inwestycje nieopłacalne, tak jak kanalizacja w Tanowie i Witorzy. Inwestycje, których policzanie wcale nie chcą – bo oznaczają one dla nich wyższe ceny. W miejscowościach skanalizowanych już dawno wciąż co czwarty klient ZWiK woli szambo niż gminną rurę.
Podobnie będzie w Tanowie. Władze gminy twierdzą, że kanalizacji od lat domagają się mieszkańcy tej miejscowości. Naprawdę? To może zrobimy test: niech ci, którzy chcą mieć kanalizację, zapłacą już teraz za przyłącze. Według dzisiejszych stawek. Opłaci im się – taryfy ZWiK w Policach rosną szybciej niż ceny masła.
To jak, panie burmistrzu? Sprawdzamy?