Toksyczne związki chemiczne mogły docierać do naszych domów i mieszkań podczas sobotniego pożaru na wysypisku przy ul. Kamiennej. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska przyznaje, że mieszkańców najbliższych zabudowań przed ewakuacją być może uchroniły korzystny wiatr i sprawna akcja strażaków.
Styren, toluen i benzen wykryły w powietrzu urządzenia inspektora ochrony środowiska na miejscu pożaru. Takie związki w dużym stężeniu mogą być bardzo groźne.
Przypomnijmy. Przy ul. Kamiennej w sobotę wybuchł potężny pożar (przyczyną prawdopodobnie było podpalenie). Spaliło się około tysiąca metrów kwadratowych zgromadzonych tam odpadów: styropianu, gum, plastików i innych tworzyw sztucznych. Są łatwopalne i przy spalaniu toksyczne.
Związki, które ulatniały się podczas pożaru, w dużych stężeniach nie tylko są szkodliwe dla układu oddechowego, ale też krwionośnego i nerwowego. Na szczęście nie stwierdzono, aby w takich niebezpiecznych dawkach docierały do zabudowań mieszkalnych. Pożar i rozprzestrzenianie się dymu udało się też szybko opanować. A strażacy w trakcie akcji używali środków ochronnych.
Przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska dotarł na miejsce pożaru niedługo po strażakach. To oni go wezwali.
– Dowodzący akcją stwierdzili, że przy tym zdarzeniu jest wskazana współpraca z nami – powiedział nam Andrzej Miluch, Zachodniopomorski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. – Nasz człowiek przyjechał na miejsce z mobilnymi urządzeniami do pomiarów stężenia związków, które mogą być groźne dla zdrowia i życia ludzi. Wykazały one przede wszystkim obecność styrenu, toluenu i benzenu.
Wyniki tych pomiarów nie były zaskoczeniem. Rodzaj zgromadzonych tam śmieci wskazywał na to.
– O ewentualnej ewakuacji mieszkańców lub innych potrzebnych działaniach ochronnych decydują dowodzący akcją ratowniczą – dodaje inspektor. – Ocenili, że nie była konieczna. Silny wiatr i jego kierunek sprawiał, że gęsty dym nie docierał do zabudowy mieszkalnej, a strażacy sprawnie likwidowali jego kolejne źródła. W przeciwnym razie prawdopodobnie rozważana by była ewakuacja mieszkańców z obszarów, do których docierałby gęsty dym.
Inspektor zapewnia, że znajdująca się między Policami a Szczecinem stacja pomiarowa, kontrolowana przez WIOŚ, wskazałaby istotne przekroczenia norm substancji toksycznych. Tak się nie stało.
Strażacy zdecydowali więc, że wystarczy wezwać mieszkańców do zamknięcia okien.
Inspektor sprawdził też, czy nie doszło do zanieczyszczenia w pobliskim kanale Łarpi.
– Pobrane zostały próbki wody, ale nie zidentyfikowano w nich zagrożeń – informuje Andrzej Miluch.
Jakie są zalecenia WIOŚ po ostatnim, tak rozległym pożarze, w miejscu składowania odpadów?
– Jedynym skutecznym przeciwdziałaniem tego typu zagrożeniom byłoby uprzątnięcie tego składowiska – mówi inspektor. – Ale wiemy, że ten teren został pozbawiony właściciela. Teraz próby rozwiązania problemu podejmują samorządy powiatu i gminy.