Nie tylko w ogień… Strażak tam, gdzie zagrożone jest zdrowie i bezpieczeństwo

Policcy strażacy przed Wielkanocą dostarczyli m.in. 14 tysięcy maseczek do parafii (fot. KP PSP w Policach)

Są wszędzie tam, gdzie zagrożone jest życie ludzi lub zwierząt. Spieszą na ratunek nie tylko w czasie pożarów. Interweniują, gdy dochodzi do wypadków drogowych, klęsk żywiołowych, szkód środowiskowych, katastrof budowlanych… To ta grupa zawodowa jest na szczycie zaufania społecznego – wynika z licznych badań opinii publicznej.

Strażacy 4 maja obchodzą swoje święto. To okazja do ocen i podsumowań. Ostatni rok był dla strażaków wyjątkowy. Pandemia postawiła przed nimi nowe, niestandardowe zadania.

Wszechstronny jak strażak

To najbardziej wszechstronna służba. W swoich szeregach ma: ratowników medycznych, inżynierów, nurków, specjalistów od budownictwa, od zagrożeń chemicznych, od ochrony środowiska…

– Stereotyp, że strażak to osoba, która trzyma wąż z wodą i gasi pożary, już od dawna nie funkcjonuje – mówi mł. bryg. Piotr Tuzimek, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Policach. – Dzisiaj pożarnictwo jest dziedziną interdyscyplinarną, zajmuje się wszelkimi zagrożeniami, jakie mogą spotkać człowieka lub środowisko. Są wśród nas chemicy, inżynierowie z różnych dziedzin: i z budownictwa, i z ochrony środowiska, są również ratownicy po studiach medycznych. W ubiegłym roku mniej więcej 20 procent naszych działań było związanych z pożarami, a 80 procent to miejscowe zagrożenia: katastrofy drogowe, katastrofy budowlane, różnego rodzaju skażenia środowiska, katastrofy naturalne.

Ratownicy ze straży pożarnej w czasie pandemii wspomagają tymczasowe szpitale covidowe. A w związku z dużym obciążeniem pogotowia ratunkowego często też zastępują lub wspomagają swoich kolegów z pogotowia – mają do tego odpowiednie przygotowanie. Zresztą w niektórych zdarzeniach jedynie strażak może dotrzeć do poszkodowanych.

– Do niektórych miejsc ratownik pogotowia nie będzie miał nigdy wstępu – tłumaczy Piotr Tuzimek. – W czasie akcji, gdy jest niebezpiecznie, to my działamy. I dopiero po udzieleniu pierwszej pomocy i wydostaniu poszkodowanego z niebezpiecznej strefy przekazujemy go pracownikom pogotowia ratunkowego.

W czasie pandemii policcy strażacy budowali zaplecze logistyczne na granicach państwa. Uczestniczyli w wykonywaniu pomiarów temperatury w punktach sanitarnych, odkażali, zabezpieczali, usuwali odpady skażone m.in. z miejsc kwarantanny. Dostarczali żywność i leki dla osób przebywających w izolacji. Przy polickim szpitalu stawiali namiot, który pełnił funkcję polowej izby przyjęć. Na terenie powiatu ze strażakami ochotnikami dezynfekowali miejsca publiczne, przystanki autobusowe, dostarczali środki ochrony indywidualnej, czyli m.in. maseczki, rękawiczki, środki odkażające mieszkańcom i instytucjom. Do tego cały czas prowadzą akcje związane z informowaniem mieszkańców o Narodowym Programie Szczepień – dostarczyli 36 tysięcy informatorów: jak się zarejestrować, jak dotrzeć do punktu szczepień, albo jak sobie poradzić, jeżeli ktoś ze względu na swoją niepełnosprawność nie jest w stanie tego zrobić.

– Jeszcze takiego roku sobie nie przypominam – przyznaje Piotr Tuzimek. – Właściwie to ciągły poligon, zadania niestandardowe, które wymagały jakiejś inwencji, samodzielnego rozwiązywania rozmaitych problemów, bo nikt z nas wcześniej nie spotkał się z takimi zagrożeniami. I w kontekście tego roku nie mamy się czego wstydzić, jeżeli chodzi o naszą służbę.

Jak zostać strażakiem?

Nie jest łatwo zostać strażakiem, choć każdy, kto myśli o tej służbie, do wyboru ma kilka dróg.

– Najbardziej naturalna to taka, że po skończeniu szkoły średniej można podjąć naukę w jednej ze szkół aspiranckich i w niej przejść typowy cykl szkolenia, uzyskać zawód strażaka i po zakończeniu tej szkoły podjąć służbę w jednej z komend Państwowej Straży Pożarnej – mówi Piotr Tuzimek.

Można też rozpocząć służbę w straży pożarnej już ze stopniem oficerskim. W tym celu trzeba ukończyć Szkołę Główną Służby Pożarniczej w Warszawie.

Na służbę w straży pożarnej szansę mają także osoby, które nie ukończyły szkół aspiranckich, pożarniczych, ale mają inny zawód przydatny dla tej formacji. Takie osoby przechodzą szkolenia, kursy, a nawet kończą studia pożarnicze już w czasie służby.

Strażakami są również druhowie Ochotniczych Straży Pożarnych.

– Tutaj może służyć każda osoba, która czuje w sobie powołanie, chęć niesienia pomocy innym, najczęściej swoim sąsiadom – mówi Piotr Tuzimek. – Bo to najczęściej tak jest, że osoby, które pełnią służbę w Ochotniczej Straży Pożarnej, to mieszkańcy tych gmin i powiatów, w których działają. Można powiedzieć, że to taka rozszerzona pomoc sąsiedzka, wolontariat.

Muszą na sobie polegać

Ale uwaga – strażak musi mieć określone predyspozycje fizyczne i psychiczne. Kandydat zawsze musi przejść testy psychologiczne i sprawnościowe. Dla niektórych to także sprawdzian charakteru i konsekwencji w realizacji celów. Nie rezygnują nawet gdy w pierwszych próbach ponieśli porażkę.

– Zdarza się, że kandydaci odpadają, bo nie potrafią przełamać jakichś swoich lęków, fobii – przyznaje Piotr Tuzimek. – Jeden z testów to wejście po drabinie, która nie jest o nic oparta (mechaniczna, stoi w powietrzu). Trzeba wspiąć się np. 30 czy 50 metrów, i się okazuje, że jest strach, zahamowanie. Ale można i takie słabości przezwyciężyć. Znam przypadki, kiedy ktoś kilkakrotnie podchodził do testu sprawnościowego, nie udawało się, ale to tylko wzbudzało determinację, żeby popracować nad sobą. Kandydaci podnosili swoją sprawność, korzystali z pomocy trenerów, poprawiali swoje wyniki, pokonywali słabości i za trzecim lub czwartym razem ten test przechodzili.

Wytrwałość, sprawność fizyczna i odporność psychiczna to ważne cechy. Od nich może zależeć zdrowie i życie innych, także kolegów ze służby.

– Koledzy, którzy są na pierwszej linii działań, tworzą takie specyficzne środowisko – tłumaczy Piotr Tuzimek. – To jakby takie zamknięte rodziny. Znają się bardzo dobrze, razem przygotowują sobie posiłki, razem je jedzą, razem uprawiają sporty, żeby na bieżąco utrzymywać sprawność, razem jadą do akcji. Mają wspólne przeżycia, którymi z rodziną się nie podzielą, bo czasami są bardzo przygnębiające. Tworzą się więzi, które są potrzebne do tego, żeby w akcji mieć świadomość, że jest kolega obok, który będzie w stanie zaryzykować swoje zdrowie lub życie, żeby mi pomóc, i tego samego oczekuje ode mnie. To więzi trudne do wytłumaczenia osobom, które nie stoją przed takimi wyzwaniami.

Strażacy bywają świadkami wielu ludzkich tragedii, działają na miejscach katastrof, w których jest wiele ofiar. Trudno im wtedy odczuwać satysfakcję z nawet bardzo dobrze poprowadzonej akcji. Na szczęście teraz mogą liczyć na wsparcie psychologiczne.

Świętowanie w pandemii

Rok 2020 był pierwszym, w którym nie było uroczystych obchodów Dnia Strażaka. Przez pandemię. W tym roku jest podobnie.

– Początek maja to jeszcze nie ten czas, kiedy będziemy mogli wyjść do naszych mieszkańców i razem z nimi świętować – mówi Piotr Tuzimek. – Kiedyś w tym okresie nasze remizy zapełniały się dziećmi, przychodziły wycieczki szkolne, mnóstwo uśmiechniętych, rozradowanych dzieci, które oprowadzaliśmy po garażach, samochodach, był śmiech, była radość… Ale niestety w ubiegłym roku takich spotkań nie było, w tym roku ich nie ma i pewnie do zakończenia tego roku szkolnego nie będzie.

Także odznaczenia i awanse będą wręczane w wąskim, zawodowym gronie. Strażacy mogą jednak, chociaż zdalnie, przyjąć życzenia od mieszkańców.

– Strażakom życzy się tyle samo powrotów, co wyjazdów – mówi Piotr Tuzimek. – Żebyśmy zawsze wracali w komplecie.

I tego życzymy wszystkim strażakom. W powiecie polickim mamy ich w formacjach ochotniczych, w komendzie powiatowej oraz w zakładach chemicznych. Kiedy jest potrzeba, łączą siły, żeby nieść ratunek.


Możesz komentować anonimowo, wpisać dane ręcznie lub użyć swojego konta w mediach społecznościowych.