Myślałam, że policcy urzędnicy po prostu wykonują swoją pracę. Że niektórzy z nich naprawdę nie wiedzą, że do mieszkańca można (a nawet trzeba) pisać, także w urzędowej sprawie, przystępnie i po polsku, okazując życzliwość i chęć pomocy. Ale nie! Najpierw wysyłają groźbę pełną urzędniczego bełkotu i każą czekać. Nie wskazują ani moich praw, ani rodzaju zaniechania. Po miesiącu łaskawie wzywają do wypowiedzenia się w „przedmiotowej sprawie”. Czytam jeszcze o „aktach sprawy”, „zgromadzonych dowodach”…
Ludzie, to o opłatę od psa chodzi! Zresztą – od psa, którego nie mam.
Później w swoją butę i arogancję brną jeszcze głębiej. Teraz wiem – niektórzy z nich po prostu nas nie szanują…
Żeby załatwić sprawę w polickim urzędzie muszę się zwolnić z pracy. W żaden dzień tygodnia osoba pracująca na ranną zmianę nie ma szans dotrzeć na miejsce w godzinach urzędowania. No więc się zwalniam. Przychodzę przygotowana – z oświadczeniem, że nie mam psa. Wypominam, że można było tę sprawę załatwić jednym czytelnym pismem.
A urzędniczka mi odpowiada, że…. „nieznajomość prawa szkodzi”. Urzędniczka, która co miesiąc dostaje pensję m.in. z moich podatków. Urzędniczka, której wszyscy płacimy swoimi podatkami także za szkolenia. Pamiętam, że pracownicy z Batorego byli nawet szkoleni z obsługi klienta trudnego (czy jakoś tak to szło). Pewnie z przepisów prawa też jakieś były.
No więc Pani Urzędniczko, informuję Panią, że Pani obowiązkiem jest się tą wiedzą dzielić ze mną i każdym innym mieszkańcem Polic, który załatwia sprawy urzędowe. Że Pani obowiązkiem jest kierować do mieszkańców pisma sporządzone zrozumiałym, polskim i poprawnym językiem. Pani obowiązkiem jest służyć pomocą mieszkańcom w sprawach, którymi Pani zawodowo, w godzinach pracy w urzędzie, się zajmuje.
PS
Zapewne wśród urzędników są też osoby, którym przez gardło nie przeszłoby stwierdzenie: „nieznajomość prawa szkodzi” – kierowane do mieszkańca. Sama takich spotkałam, także przy Batorego. Tych za te gorzkie słowa przepraszam. Niestety, świadectwo całej grupie wystawiają właśnie takie wyjątki.
Najwyższy czas przewietrzyć policki urząd gminny z takich urzędasów.