– Zapewniam w imieniu Społecznego Komitetu Ratowania Łarpi, że nie zostawimy sprawy, i że jesteśmy gotowi, żeby rozpocząć adekwatne do postawy firmy Hyundai działania – powiedział w czwartek (20 maja) na konferencji prasowej przedstawiciel strony społecznej w sprawie Łarpi.
Zdaniem społeczników rzeka wciąż nie została przywrócona do stanu sprzed katastrofy, a doraźne działania firmy, która ze tę katastrofę odpowiada, też nie przynoszą oczekiwanych i obiecywanych efektów. Dlatego zapowiadają, że są gotowi do bardziej zdecydowanych ruchów.
Firma Hyundai poinformowała kilka dni wcześniej, że zainstalowała na Łarpi boje wyznaczające szlak, po którym bezpiecznie mogą żeglować jednostki o zanurzeniu do 1,6 m, i że ten „kluczowy element uzgodnień pomiędzy spółką Hyundai Engineering a stroną społeczną” udało się zrealizować jeszcze przed rozpoczęciem sezonu żeglarskiego. Do tego komunikatu przede wszystkim odnieśli się przedstawiciele komitetu na czwartkowej konferencji prasowej.
– Kluczowe uzgodnienia ze stroną społeczną, to spełnienie ośmiu postulatów, które przedstawiliśmy firmie na spotkaniach organizowanych przez pana starostę z udziałem pana burmistrza – mówi Artur Zagórski ze Społecznego Komitetu Ratowania Łarpi. – Doraźnym i jedynie tymczasowym, z naciskiem na słowo „tymczasowy”, rozwiązaniem jest ten nowy szlak – tylko po to, żeby ludzie mogli przepłynąć do Odry.
Zdaniem wodniaków skupionych wokół społecznego komitetu także ten wyznaczony szlak nie zapewnia „świadomego, bezpiecznego poruszania się po rzece Łarpi w kierunku Odry”.
– Stąd kilkanaście oświadczeń żeglarzy, którzy nie mogą dopłynąć do Domiąży przez Łarpię (przewodniczący komitetu jedno takie oświadczenie przeczytał podczas konferencji – red.).
– Corocznie o tej porze 31 jednostek stacjonowało przy kei, dzisiaj to 3-4, i to bez masztów – mówi Adam Fras, prezes Ogniska TKKF „Olimpia”. – Nie wodujemy łodzi, ponieważ firma Hyundai pozorując tymczasową naprawę szkody zupełnie nie uwzględniła naszych potrzeb i zignorowała przekazane jej informacje.
Społecznicy zapewniają, że nie odpuszczą w sprawie Łarpi. Domagają się: przywrócenia rzece jej dawnego wyglądu (sprzed szkody środowiskowej), zabezpieczenia brzegu przy polu refulacyjnym na wiele lat (by nie doszło do podobnych zdarzeń w przyszłości), zadośćuczynienia za powstałą szkodę środowiskową, której – jak podkreślają społecznicy – jedynym sprawcą jest firma Hyundai.
– Jeżeli te postulaty nie zaczną się spełniać, ludzie wyjdą na ulicę – mówi Piotr Kołacki, jeden z wodniaków.
– Hyundai przez swoją postawę z jednej i brak działań z drugiej strony zmusza nas niestety do tego, żeby trwać w konflikcie – mówi Artur Zagórski. – Zapewniam w imieniu Społecznego Komitetu Ratowania Łarpi, że nie zostawimy sprawy, i że jesteśmy gotowi, by rozpocząć adekwatne do postawy firmy działania.